Jestem kobietą, żoną, kochanką. Do 30stki bliżej niż dalej, więc powinnam być już matką, ale.. może o tym innym razem. Powinnam - kobiety używają tego słowa nad wymiar często. Świat idzie do przodu, a temat kobiecej seksualności ciągle jest pewnego rodzaju tematem tabu.
Od wczesnych lat temat seksu był dla mnie czymś bardzo interesującym. Tak naprawdę, to nie wiedziałam co mnie interesuje. Niby skąd miałam to wiedzieć? Wiemy na jakim poziomie jest edukacja seksualna w Polsce… na żadnym. Lekcje WDŻ, które „uczą” kobiety roli żony i matki, a seks staje się narzędziem do prokreacji.
Byliśmy kumplami. Takimi w jednej paczce znajomych. Ja byłam po kilku nieudanych, nastoletnich „związkach”. Po latach znajomości zobaczyłam w nim coś więcej. Wyróżniał się na tle naszych rówieśników dojrzałością i jasno sprecyzowanym planem na przyszłość. Mówił o tym z taką pewnością siebie, że nie sposób było nie uwierzyć. To On wprowadził mnie w temat seksu. A w zasadzie od innej strony, niż był mi on znany do tej pory. Oboje byliśmy niedoświadczeni, ale przepełnieni pomysłami i pragnieniami. Wtedy nie wiedziałam, że to wszystko przekroczy stokroć to o czym do tej pory myślałam, zarówno pozytywnie jak i negatywnie.
Kobiety inaczej podchodzą do seksu. Dla wielu z nas prawdziwe spełnienie jest aspektem często emocjonalnym, również w kontekście seksu. Długo nie radziłam sobie z osiągnięciem satysfakcji, co budziło we mnie pewną frustrację. Droga do poznania Siebie jest długa i jak się okaże - dosyć zaskakująca.
Najlepsze komentarze (0)