O życiu podwójnym, społecznym kamuflażu i wyborze „monogamicznej fasady”.
Zdarza nam się dostawać wiadomości od osób, które żyją w otwartych relacjach, ale na zewnątrz wyglądają całkowicie "klasycznie" - jakby byli w monogamicznym związku.
Na pierwszy rzut oka: standardowa para.
Na rodzinnych imprezach: bez pytań.
W pracy: stała partnerka, chłopak.
Dlaczego?
W tym poście nie będziemy opowiadać o benefitach otwartych relacji - o tym już było. Dziś o czymś innym: o podwójnym życiu, które dla wielu osób jest wyborem z rozsądku, a nie z lęku.
Bo życie w pełni otwarcie (seksualnie, emocjonalnie, tożsamościowo) brzmi pięknie - dopóki nie trzeba konfrontować się z rodziną, sąsiadami, współpracownikami, znajomymi z dawnych lat.
Nie dlatego, że się tego wstydzimy. Tylko dlatego, że nie każdy ma siłę ciągle tłumaczyć się z siebie. Nie każdy ma przestrzeń na "konwersacje edukacyjne" przy barszczu czerwonym.
Czasami łatwiej powiedzieć: "tak, jesteśmy razem" - niż:
"jesteśmy w relacji otwartej, oboje spotykamy się z innymi, ale jesteśmy ze sobą szczerzy i bardzo się kochamy".
Bo to ostatnie wciąż brzmi dla niektórych jak herezja.
To nie jest zdrada wobec siebie. To nie jest zakłamywanie. To strategia przetrwania w dwóch światach naraz - tym, który się zna, i tym, który się wybiera.
Dlatego niektórzy z nas funkcjonują społecznie "monogamicznie".
Zachowują część siebie dla ludzi, którzy potrafią ją unieść.
A resztę trzymają tam, gdzie jest zrozumienie - tu, w tej społeczności. Wśród swoich.
Znasz to? Przeżywasz coś podobnego?
Nie musisz o tym mówić wszędzie - ale tu możesz.
Komentarze są twoje. 🖤
Najlepsze komentarze (0)