“The Girl in the Box” oglądałam już jakiś czas temu, ale to jeden z tych filmów, które zostają w pamięci na długo. To opowieść o Colleen Stan, dziewczynie porwanej i przetrzymywanej przez lata w drewnianej skrzyni przez zwykłego faceta, który na pierwszy rzut oka wyglądał całkiem normalnie.
Film ma ciężki klimat. Nie jest przesadnie brutalny, ale właśnie przez to działa mocniej. Pokazuje, jak można kogoś złamać nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Wciąga powoli, kawałek po kawałku. Tempo momentami siada, ale dzięki temu całość wydaje się jeszcze bardziej realistyczna.
Całość nie jest stylizowana na żaden thriller erotyczny – nie ma tu romantyzowania przemocy czy zabawy w granice. To surowy obraz przemocy, pokazujący, jak łatwo można odebrać komuś wolność i tożsamość.
Dla mnie to nie jest film o BDSM – to film o tym, czym kończy się przemoc, kiedy znika zgoda, granice i człowieczeństwo. Mocny, ciężki, nie dla każdego, ale jeśli ktoś lubi filmy, które coś po sobie zostawiają, to warto go obejrzeć.
Najlepsze komentarze (0)