Ten film zobaczyłam bez większych oczekiwań – ot, kobiecy BDSM, estetyczna oprawa, może coś innego niż zwykła erotyka. Ale zostałam z nim na długo. Nie przez sceny, nie przez fabułę, ale przez emocje, które powoli się wkradają.
To historia dwóch kobiet. Jedna z nich – pozornie dominująca – ma służącą, która myje jej bieliznę, klęka na powitanie i wykonuje polecenia. Wszystko wygląda jak idealnie poukładany świat rytuałów i władzy. Ale z czasem okazuje się, że ta dominacja nie jest taka jednoznaczna. Że władza wcale nie musi być tam, gdzie myślimy, że jest.
Film nie epatuje seksem – właściwie jest bardzo stonowany. Zamiast dosłowności mamy spojrzenia, rytm codzienności, wzory na tkaninach, oddechy. Wszystko dzieje się gdzieś w niedopowiedzeniach. A jednak napięcie jest cały czas obecne.
To nie jest typowy film BDSM. To raczej historia o pragnieniu bycia zdominowaną… i zmęczeniu, które może się z tym wiązać. Nie każdemu się spodoba. Nie ma tu akcji, nie ma wielkich zwrotów. Ale jeśli ktoś szuka historii o władzy, emocjach i potrzebach opowiedzianej bez krzyku – to bardzo polecam.
Obecnie można obejrzeć go na Prime
Najlepsze komentarze (0)