Obudziła się rano w swoim łóżku nie pamiętając jak się tam dotarła. Była naga przykryta tylko cienkim prześcieradłem. Na jej nadgarstkach były jeszcze ślady z sznurka. Związał ja. Wsunął się w nią swoimi palcami. Próbowała sobie przypomnieć, co było później, lecz bezskutecznie. Na stoliku obok jej łóżka do książki, która czytała była wsunięta koperta. List.
__Przepraszam ze tak nagle odszedłem. Nie potrafiłem inaczej. Tak bardzo chciałem mieć Cię tylko dla siebie. Tak bardzo pożądałem Twego ciała pachnącego jaśminem. … ale bałem się zrobić cos więcej.
Przepraszam za wszystko
Sid
Kiedyś na wieki będziesz moja …. _
_
Ubrała się pospiesznie i zeszła na dół do stajni.
Stała na brzegu klifu patrząc jak morze swym chłodem pieści kamienista plażę. Jej bose stopy zatapiały się w miękkiej zielonej trawie. Wiatr rozwiewał jej ciemne włosy i powiewał jej płaszczem. Usiadła pod drzewem. Trzymała w dłoni list, który rano znalazła przy swoim łóżku. Kiedy czytała po raz kolejny „Kiedyś na wieki będziesz moja „ drżała sama nie wiedząc, dlaczego. Z tęsknoty? Strachu? Niepewności o to „kiedyś”?
Najlepsze komentarze (0)