Rox szła korytarzem i miała uczucie jak by wszystkie niewolnice patrzyły na nią ukradkiem. Zeszła po schodach do kuchni. Kim siedziała w kuchni smarując swoje tosty dżemem. Usiadła obok niej.
- teraz chyba możesz mi powiedzieć, co się stało?!
- Rox. Boimy się o Ciebie. Po kolejnym zniknięciu Sida Ty pracujesz ponad siły. Masz codziennie klientów…
- boimy?! – zapytała
Do kuchni wszedł Greg. Ich Pan.
Pokój Grega był inny niż pokoje niewolnic. Bardziej mroczny i chłodny ukryty na końcu długiego korytarza. Na środku pokoju usunięte do samej ściany stało wielkie miękkie łóżko. Naprzeciw niego w kacie pokoiku wygodny fotel i popielniczka na stopce.
Stała przed drzwiami i zapukała w nie cicho.
-Wejść! – usłyszała.
Siedział na fotelu naprzeciw łóżka. Bez słowa skinął głową ze ma stanąć naprzeciw niego obok łóżka. Podszedł do niej i rozpinał guziki jej płaszcza. Stała naga i bezbronna naprzeciw niego. Wplątał swoje dłonie w jej kruczo czarne włosy. Oplótł sobie je na dłoni i energicznie pociągnął w tył. Rox syknęła z bólu. Chwycił jej dłonie i związał nad głową. Chłodną szpicruta, która leżała na podłodze obok łóżka zaczął dotykać jej ciała. Muskając jej ciało. Miała dreszcze a jej sutki stawały się bardziej twarde. Podszedł do niej bliżej. Patrząc jej w oczy wsunął w nią niespodziewanie dwa palce. Jęknęła głośno.
Najlepsze komentarze (0)