Dla wielu ludzi poliamoria brzmi jak coś z kosmosu. „Jak to? Można kochać więcej niż jedną osobę? I wszyscy o tym wiedzą?” – to pytania, które słyszę najczęściej. Dlatego dziś rozwiewam kilka mitów i opowiadam, jak naprawdę wygląda życie w relacji otwartej, ale… bardzo uczciwej.
1. Poliamoria to nie zdrada, tylko transparentność
Wszystkie strony wiedzą, z kim kto się spotyka. Nie ma tajemnic, ukrytych romansów ani „cichych dni”. Zamiast tego są rozmowy, ustalenia i ciągła praca nad granicami.
2. Nie chodzi o seks, ale o relacje
Choć wielu kojarzy poliamorię głównie z fizycznością, dla mnie (i wielu innych) to przede wszystkim forma miłości – do więcej niż jednej osoby. Seks może być częścią, ale nie jest centrum.
3. Tak, bywają zazdrości – i to okej
Poliamoria nie wyklucza zazdrości, tylko zmusza do innego podejścia. Zamiast ją tłumić, rozmawiamy o niej, rozkładamy ją na czynniki pierwsze. Uczymy się, że emocje nie są złe – są tylko drogowskazami.
4. Nie każdy się nadaje – i to też w porządku
To nie „lepszy” ani „gorszy” styl życia – po prostu inny. Dla niektórych monogamia będzie drogą życia, dla innych – poliamoria. Najważniejsze, by wybierać świadomie.
5. Miłość się nie dzieli – miłość się mnoży
To nie tak, że daję mniej jednemu, bo kocham drugiego. Paradoksalnie – im więcej miłości uczę się dawać, tym więcej jej we mnie. Dla siebie, dla innych, dla świata.
Najlepsze komentarze (0)